Wiosenny Tulacz
10-18 kwietnia 2021 Wejherowo

Wiosenny Tułacz 2011 - GR3miasto

Krzysztof Kochanowicz włącz .

Choć tułanie się pieszo czy rowerem w nocy po lesie to niezbyt popularny sposób na spędzanie wolnego czasu, to z roku na rok zainteresowanie imprezami na orientację rośnie. Podczas jubileuszowej X edycji Wiosennego Tułacza, zorganizowanego w samym sercu Kaszub, zmierzyło się ponad 400 uczestników. Nadal największym zainteresowaniem cieszyły się trasy piesze, choć rowerzystów też było całkiem sporo.


W-biurze-zawodow

         W biurze zawodów odbieramy numery startowe

 

Rajd na Orientację pt. "Tułacz" to impreza cykliczna, odbywająca się trzy razy w roku - na wiosnę - "Wiosenny Tułacz", wczesnym latem -"Wakacyjny Tułacz" i jesienią - "Jesienny Tułacz". Edycje wiosenna i jesienna odbywają się w nocy, zaś wakacyjna - za dnia. W ramach Rajdu uczestnicy mogą wybrać jedną z pięciu dostępnych tras:

 

-pieszą na dystansie 25 km,
-pieszą na dystansie 30 km (klasa biznes),
-pieszą na dystansie 30 km,
-pieszą na dystansie 50 km,
-rowerową na dystansie 50 km.

 

Każdej trasie przypisany jest limit czasowy na jej pokonanie. Celem Rajdu jest praktyczne potwierdzenie własnych umiejętności w posługiwaniu się mapą i kompasem, upowszechnienie kultury fizycznej i sportu, a także propagowanie biegów na orientację oraz rowerowej jazdy na orientację, jako dyscypliny sportu i doskonałej formy niekonwencjonalnego, aktywnego wypoczynku.

 

Wszyscy, którzy decydują się na start na trasie rowerowej, wiedzą, że prowadzi ona po tych samych punktach kontrolnych, co trasa piesza o długości 50 km. Z pewnością z jednej strony jest to znaczne ułatwienie dla organizatora, który nie musi stawiać zupełnie innej trasy dla rowerzystów, a dla samych uczestników stanowi "dodatkowy smaczek", bo do punktów nie da się podjechać rowerem. Nieraz rower po prostu trzeba zostawić na ścieżce albo wziąć na bark i kilkadziesiąt lub kilkaset metrów przejść pieszo. Utrudnieniem są również punkty stowarzyszone, "udające" właściwe punkty kontrolne. Na szczęście podczas tej edycji nie dane nam było trafić na tzw. "muchomora", czyli punktu stowarzyszonego o mniejszej punktacji, z czego bardzo jesteśmy zadowoleni.

 

Przed-wyruszeniem

        Przed wyruszeniem w trasę watro kilka minut poświęcić strategii

 

Podczas tegorocznej wiosennej edycji aura specjalnie nie rozpieszczała uczestników. Na kilka dni przed imprezą popsuła się pogoda. Sporo padało, przez co w terenie było sporo błota. Na samym rajdzie wprawdzie obeszło się bez opadów, jednak utrzymująca się przez całą noc mżawka, a nad ranem gęsta mgła, skutecznie ograniczały widoczność. Podczas jesiennej edycji trasy były w miarę lekkie i przyjemne. Tym razem jednak dotarcie do punktów kontrolnych wymagało od uczestników nie lada poświęcenia. Nie tylko my dostaliśmy ostro w kość !

 

Wrażenia ze startu Grupy Rowerowej 3miasto:


Można by powiedzieć, że odnajdywanie punktów kontrolnych to dla bywalców Tułacza już rutyna. Widać ich poziom, a tym samym wymagania stawiane organizatorom wzrastają z edycji na edycję. Pomimo że start w tej imprezie nie był naszym pierwszym, i tym razem nie obyło się bez błędów. Mimo zalecanej przez organizatora obecności na odprawie technicznej spóźniliśmy się nieco, przez co już na starcie mieliśmy poślizg... o mały włos w ogóle byśmy nie wystartowali, no chyba że "z buta". Ale to długa historia i nie ma co do niej wracać. Następnym razem z pewnością zostawimy sobie rezerwę czasu, co by nie jechać na ostatnią chwilę ;)

 

Po niemałych przygodach w końcu udało nam się opuścić linię startu. Jednak pod wpływem zbyt pochopnej oceny najdogodniejszej dla nas trasy dotarcie do pierwszego PK wiązało się z niemałym błądzeniem. W lesie było dużo błota, a gdzieniegdzie nadal leżał śnieg. Dotarcie na kołach graniczyło z cudem, dlatego też po kilkudziesięciu metrach spaceru z rowerem na plecach postanowiliśmy się rozdzielić. Reprezentanci dwóch naszych drużyn udali się piechotą w poszukiwaniu 1 PK, leżącego w otulinie lasów nieopodal jeziora Klasztornego, reszta została z rowerami. Po kilku minutach wyszliśmy dosłownie naprzeciw najlepszej ekipie, którą reprezentowali: Michał Nowaczyk i Remigiusz Rogalewski. Wiedzieliśmy, że mistrzowie w tej dziedzinie raczej się nie mylą i faktycznie szukany przez nas punkt był nieopodal. Tak tym faktem byliśmy podjarani, że zapomnieliśmy, gdzie zostawiliśmy nasze rowery ;) Zanim je odnaleźliśmy, minęło sporo czasu. Błądzenie w lesie trochę nam się jednak opłaciło - wśród drzew znaleźliśmy pyszne kanapki, które dodały nam energii i kolejne punkty zaliczaliśmy już bezbłędnie.

 

Dla-potwierdzenia-PK

         Dla potwierdzenia zdobycia danego PK należy kredką, która wisi na sznurku, wpisać odpowiedni kod na

         kartę startową.

 

Z 1 PK udaliśmy się na drugi, położony tuż za Prokowem, nieopodal nieczynnej linii kolejowej. Dotarcie do punktu było w miarę proste. Wystarczyło odmierzyć 275 metrów od przejazdu kolejowego i udać się nasypem w kierunku wschodnim. Następnie przebrnąć przed podmokły teren i wspiąć się na skarpę, gdzie w leśnej gęstwinie skrywał się 2 PK. Skubany, położony był na szczycie wzniesienia, z którego spływał potok. Żeby dotrzeć do niego, oczywiście udaliśmy się w górę strumyka, brodząc po kostki w błocie i glinie. Punkt ten w porównaniu do poprzedniego, zdobyliśmy bardzo szybko i od tego momentu nasza dobra passa już nas nie opuszczała.

 

Trzeci PK to też była pestka. Tak jak wcześniej przyszło nam się wspinać, tak tym razem dla odmiany musieliśmy zejść zboczem w dół. Podobnie jak wcześniej, po odpowiednim wymierzeniu PK znaleźliśmy od razu. Ze względu jednak na mały spadek sił do czwórki udaliśmy się znacznie spokojniej. Trasę tę zresztą dobrze znaliśmy z naszych wycieczek turystycznych. Nie raz mieliśmy okazję być w tej okolicy, ale niekoniecznie w nocy.

 

Tuż za jeziorami Wielkie i Małe Łąki odbiliśmy w las i zaczęliśmy delikatnie wspinać się na 4 PK, który położony był nieopodal drogi na lekkim wzniesieniu. Podobnie jednak po przeciwnej stronie drogi, łączącej Prokowo z Sianowem, leżał PK5, tam jednak droga wiodła dość grząskimi piachami, które skutecznie spowalniały tempo jazdy oraz osłabiały powoli nasze siły.

 

Zdobycie 6 PK na początku wydawało się nam bardzo trudne, chociażby ze względu na dość spore oddalenie od szosy. Jednak jak dojechaliśmy do miejsca, z którego chcieliśmy rozpocząć naszą tułaczkę, okazało się, że trasę tę bardzo dobrze znamy z jednej z ostatnich wycieczek. Wiedzie tędy Kartuska Przyrodnicza Trasa Rowerowa z Kartuz do Sianowa. Niemalże pod sam punkt dojechaliśmy w jej towarzystwie, a później również kontynuowaliśmy jazdę w kierunku Sarnowa i jeziora Białego, gdzie na Melgrowej Górze organizatorzy ukryli kolejny punkt.

 

Zmierzamy-na-PK-8

          Zmierzamy na PK 8

 

Żeby odnaleźć 7 PK, też nie mieliśmy większych problemów, teren ten dobrze był nam znany. Jedyne, co przyczyniło się, iż punktu nie zdobyliśmy tak szybko, jak byśmy chcieli, to bardzo trudne warunki terenowe. Masa błota i ogromne koleiny skutecznie utrudniały nam przeprawę. Po zdobyciu jednak ponad 200 metrowej Melgrowej Góry, z której za dnia rozpościerają się przepiękne widoki, zalegliśmy na kępie trawy, by zregenerować siły. Powoli w bidonach zaczęło odzywać się echo, a osoby, które wraz z tym rajdem rozpoczęły swój nowy sezon rowerowy, były już nieźle wyczerpane. Postanowiliśmy zatem dobrnąć do dziesięciu punktów i zjechać do mety. Jednak zdobycie kolejnych trzech punktów nie było takie łatwe.

 

8 PK przyniósł nam sporo przygód. Kilkakrotnie musieliśmy wracać do punktu wyjścia, a podejmowane próby zdobycia punktu kończyły się fiaskiem. Przyglądając się w tej chwili mapie, pewnie podjęlibyśmy zupełnie inną decyzję. Zamiast brodzić po kolana w błocie i przedzierać się na kolanach przez krzaki, mogliśmy zaatakować punkt od dołu. Ale, jak mówi przysłowie ... człowiek mądry po fakcie ;)

 

Popełnione przez nas błędy z pewnością przyczyniły się do spadku sił. Co poniektórzy ledwo już kręcili, osobiście ledwo patrzyłem na oczy i mało nie zasnąłem podczas jazdy. (Na rowerze też da radę zasnąć). Zmęczenie nas przerosło, dlatego też w drodze na dziewiątkę postanowiliśmy zakończyć nasz bój i wrócić na metę. W końcu miała być to dla nas przede wszystkim przyjemność i dobra zabawa, a nie mordercza walka o punkty. Zdobyliśmy 8 / 20 PK i możemy mówić o pewnym sukcesie, chociażby ze względu na fakt, iż wszystkie trafiliśmy idealnie, co nie zawsze udawało nam się w poprzednich edycjach. No i nie uplasowaliśmy się na ostatniej pozycji, a kilka oczek wyżej ;)

 

W tym roku udało nam się zmobilizować innych członków naszej grupy i wystartowaliśmy w dwóch parach. Łącznie na trasie rowerowej rywalizowało 17 zespołów (40 osób), jednak tylko jednej drużynie udało się rajd przejechać w podstawowym limicie czasu, zaliczając prawie poprawnie całą trasę. Gratulacje dla zwycięzców !

 

Najlepsze drużyny na trasie rowerowej:
1) Michał Nowaczyk i Remigiusz Rogalewski
2) Paweł Brudło, Agnieszka Szor i Paweł Kudela
3) Stanisław, Roman i Marcin Bielińscy

 

Autor: Krzysztof Kochanowicz

Fot.: GR3miasto

 

Artykuł pochodzi ze strony: Grupy Rowerowej 3miasto